Projektowanie przed epoką komputerów PC

  • Drukuj zawartość bieżącej strony
  • Zapisz tekst bieżącej strony do PDF
3 czerwca 2017

Na fali wspomnień o częstochowskim biurze projektowym „Miastoprojekt” nasuwa się kilka refleksji na temat dawnych i obecnych sposobów projektowania. Może zainteresują one młodych ludzi, którzy teraz stoją przed wyborem przyszłego zawodu. 

Projektowanie jako określenie odnosi się dziś do różnych dziedzin kreacji naszego życia. Można projektować budynki, drogi, budowle wszelkiego typu, ale też ubiory, przedmioty użytkowe czy przeróżne przedsięwzięcia planując ich przebieg i kolejność podejmowanych działań. Na pewno działania te dla wielu ludzi są fascynujące. 

W projektowaniu można wykorzystywać swoją wiedzę, inteligencję, pomysłowość jednym słowem zmysł kreacji. Jednocześnie nie można narzekać, że w takiej pracy jest nudno. Każde nowe wyzwanie, nowy projekt, mimo podobnego zakresu działania, jest jednak inny, inne mogą być szczegóły, skala trudności czy efekty. Obecnie wszystkie te działania wspomagane są  komputerowo. Wiedzę techniczną z określonej branży trzeba jeszcze wzbogacić o niezbędną wiedzę informatyczną, by móc swobodnie posługiwać się komputerem, także znajomość języka angielskiego jest tu niezwykle przydatna.

A jak dawniej projektowało się w budownictwie.

Tradycyjny sposób projektowania polegał na rysowaniu na kalce technicznej ołówkiem, dokonywaniu obliczeń z pomocą odpowiednich tablic, jakich dorabiały się poszczególne branże i były one sankcjonowane przez naukowców oraz stosowne przepisy. Czynności te wykonywali uprawnieni projektanci z pomocą swoich asystentów. Wspomagali się suwakami logarytmicznymi a potem kalkulatorami, które pojawiły się w latach siedemdziesiątych. Ponadto w użyciu były ekierki, cyrkle, krzywiki inżynierskie, szablony do opisów, no i oczywiście deski kreślarskie z oprzyrządowaniem tj. z przykładnicą na żyłkach.

Następnie rysunki w ołówku na kalce były wykreślane tuszem przez kreślarzy. Przy okazji koniecznych zmian lub poprawek kreski tuszem można było usuwać za pomocą żyletek. Niejednokrotnie przy tych zabiegach, jeśli ręka kreślarza była mniej wprawna,  dochodziło do wycięcia dziur. Różne były metody ratowania się z tej opresji, w zależności od rozmiaru szkody. Czasami trzeba było wykreślić rysunek od nowa. Dlatego jakość kalki kreślarskiej była niezwykle ważna. Do szkiców i różnych próbnych prac była cieńsza, a do finalnego projektu musiała być grubsza i trwalsza, gdyż podlegała dalszej obróbce (poprawki, powielanie, archiwizowanie).          

Rysunek na kalce      Odbitka ozalidowa 

Do kreślenia służyły specjalistyczne przyrządy kreślarskie, najlepsze były niemieckie rapidografy firmy Rotring lub Staedtler. Ich utrzymanie w stanie prawidłowym do użycia to też osobna historia. Rzadko używane, zasychały i ponowne uruchomienie, to jest takie odmoczenie i przemycie, by w środku rurki cienki włosek mógł się swobodnie poruszać, przepuszczając tusz na kalkę, graniczyło czasem z cudem. Zabiegi te mogły skończyć się urwaniem cienkiego włoska i przyrząd nadawał się już tylko do wyrzucenia. A ze względu na normatywne grubości poszczególnych linii na projekcie, najcieńsza taka rurka miała, jak pamiętam, 0,18 mm.

 Natomiast zmiany w opisach przepisanych na maszynach do pisania w ilości wymaganej umową (przez kalkę maszynową) wymagały przepisania ich na nowo. Drobne literówki poprawiał odręcznie projektant czytając projekt przed złożeniem do pracowni wykończeniowej. Tutaj powielano rysunki na maszynach kopiujących na papierze tzw. ozalidowym. Odbitki należało ręcznie pokolorować, różnorodne nawierzchnie kolorowało się farbami akwarelowymi lub kredkami, a uzbrojenia podziemne kolorowymi długopisami lub cienkopisami. Następnie składano je do odpowiedniej formatki, na ogół A4, dodawano opisy i wszelkie inne załączniki tekstowe oraz obliczeniowe i oprawiano jak tom książkowy. Kserografów wówczas nie było, przynajmniej ogólnie dostępnych. Najpierw pokazały się urządzenia powielaczowe i dostęp do nich był ściśle reglamentowany.  Pierwsze urządzenia kserograficzne, jakie się pokazały w Miastoprojekcie, to było chyba około 1980 r., też nie były dostępne dla każdego pracownika. Takie wówczas były czasy. Władza nie pozwalała, aby byle kto mógł sobie byle co kopiować. Uzasadniane to było chronicznym brakiem papieru.

Jak widać dawniej praca ta była dosyć żmudna, wymagała dużo cierpliwości i uwagi. Na pewno nie można było szybko zanalizować wielu wariantów rozwiązania jakiegoś problemu. Techniki komputerowe zapewniają teraz takie możliwości, liczą,  rysują  i kolorują za projektantów. Ale nie zwalniają ich z posiadania dostatecznej wiedzy, żeby szybko mogli zorientować się, że gdzieś wkradł się błąd. Bo komputer policzy tylko to, co mu się zada, jeśli zaś człowiek wstawi mu dane z pomyłką, np. przecinek będzie w niewłaściwym miejscu liczby, to człowiek to musi wychwycić.

 Funkcje kreślarzy przejęli teraz technicy obsługujący plotery i urządzenia kserograficzne.

Biura projektowe uległy przekształceniu, z wielkich wielobranżowych,  uzależnionych od pracowni wykończeniowych, kreślarzy i maszynistek, mogły stać się biurami kilkuosobowymi z komputerami osobistymi, ploterem i kserografem. 

ESWI

Galeria

  • Powiększ zdjęcie Rysunek na kalce

    Rysunek na kalce

  • Powiększ zdjęcie Odbitka ozalidowa

    Odbitka ozalidowa

  • Powiększ zdjęcie Rapidograf Staedtler Autorem zdjęcia jest: Vanjagenije Wikipedia Commons/CC BY-SA 3,0;

    Rapidograf Staedtler Autorem zdjęcia jest: Vanjagenije Wikipedia Commons/CC BY-SA 3,0;